Wreszcie znajdujemy się w części miasta wartej uwagi. Stary Rynek! Ładne stylowe kamienice otoczone "kocimi łbami". Każdy przybysz, który zawita do stolicy Wielkopolski powinien zajrzeć chociaż na chwilę na poznański rynek. Spacerując w tym rejonie miasta, natkniemy się na liczne restauracje i puby z ogródkami piwnymi. Nasza "knajpa" znajduje się dokładnie przy zbiegu ulic Szkolnej i Paderewskiego.
Patrząc z ulicy wygląda ona na czystą i zadbaną, lecz zupełnie niezwiązaną z Czechami (na co wskazuje nam nazwa). Po wejściu do środka urzeknie chyba każdego drewniany taras zajmujący mniej więcej połowę sali. Robi bardzo fajne wrażenie. Do tego stylowe stoliki i krzesła przypominające minifotele. :) Jednak jak to mówią: "diabeł tkwi w szczegółach" - po zajęciu miejsca razi (na pewno większość klientów) prowizoryczna cerata na środku stolika, która wygląda jakby nigdy w życiu nie poznała, co to woda...
Podchodzi do nas bardzo miła, młoda kelnerka. :) Zaczynam zapominać o tym czymś na styl obrusu na stoliku. Podaje mi menu. Naprawdę ładne etui, ale po otwarciu zaczynają wypadać z niego poszczególne kartki, które kiedyś zalaminowane zaczynają walczyć o własne prawa wyborcze...
Zamawiam żurek w chlebie - 14.90 zł, a na drugie danie:
knedliki z gulaszem - 22. 90 zł.
Ceny, jak na lokalizację, są całkiem przystępne.
- Żurek w chlebie - coś cudownego! Takiego żurku nigdy jeszcze nie jadłem! Idealnie doprawiony, do tego w środku pływają kawałki białej kiełbasy i połówka jajka na twardo. W czasie pałaszowania zupy zapominam o wszystkich niedogodnościach.
- Knedliki - w menu jest wzmianka, że kucharze robią je na miejscu. Nie wiem, jak powinny smakować prawdziwe knedliki, ale jestem w stanie uwierzyć, że tak jak te, które leżą na moim talerzu. :)
- Gulasz - jakby to powiedzieć... Prawdziwy gulasz powinien być ostry, ale jeśli po zjedzeniu całego posiłku na moim talerzu zostaje mały kopiec kulek pieprzu (składający się z około 20 kulek), to wydaje mi się, że ktoś troszkę przesadził.
- Ogórek kiszony - w smaku przypominały mi ogórki robione przez moją babcię. :)
Podsumowując:
Restauracja naprawdę sprawia bardzo dobre wrażenie, ale jeśli przyjrzymy się bliżej niestety dostrzeżemy rażące uchybienia w estetyce. Może ktoś pomyśleć, że są to szczegóły niewarte uwagi, ale niestety muszą się one odbić na całościowej ocenie. Jeśli chodzi o jedzenie, to dla takiego żurku można tam przychodzić co dziennie. :)
Skala Pyszności (1-10)
Taras i żur podbijają ocenę. 8!
Czekam z niecierpliwością na kolejne opinie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czemu mnie przez tyle czasu tam nie zabrano hmm?? :P
UsuńMmm, też mam ochotę na takie przysmaki! A czeskie napoje też można zamówić?;)
OdpowiedzUsuńOczywiście czeski Pilsner podawany na trzy sposoby...
Usuń