niedziela, 3 lutego 2019

Mollini - Święty Marcin 34

Od razu chciałbym podziękować tajemniczemu darczyńcy za cudowny prezent jakim był kupon na pewną kwotę do restauracji Mollini. Gdyby nie ten wspaniały datek nie byłoby tego wpisu. :)

A więc zobaczmy czy nie wyszedłem z wprawy. :)

Restauracja Mollini znajduje się na jednej z najbardziej znanych ulic Poznania, czyli Święty Marcin. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Jesteś turystą? Koniecznie musisz zwiedzić Zamek Cesarski. Chcesz iść na zakupy? Nie ma sprawy Lidl, Lewiatan, czy nawet azjatycki sklep spożywczy, dalej księgarnie, sklepy jubilerskie, a nawet sklep z grami planszowymi. Ciuchy? Też nie ma problemu. Głodny? Tym bardziej zajrzyj  tutaj. na Świętym Marcinie jest sporo restauracji i to z jedzeniem z wielu różnych państw świata.

Ja odwiedzę dzisiaj Włoską restaurację Mollini.

Z Zewnątrz nie za bardzo rzuca się w oczy, ale nie jest też niezauważalna. Sporych rozmiarów szyld wskazuje nam poszukiwaną restaurację. Może szkoda trochę, że z zewnątrz wygląd nic nam nie podpowiada jakiego rodzaju jedzenie możemy tutaj skosztować.
Za to po wejściu do środka uwagę od razu przykuwają pięknie zdobione krzesła i sztuczne gałązki z drzewa oliwnego przyczepione do lamp nad stolikami. Do tego regał z winami , czy malownicze obrazy. Środek robi naprawdę miłe wrażenie. W duchu zaczynam się modlić, żeby tego wrażenia nie popsuł gburowaty kelner, lub niedobre jedzenie. :)

Jeśli chodzi o kelnera to podchodzi do mnie pan który na pierwszy rzut oka mógłby na pewno być Włochem, i z uśmiechem na ustach wita mnie i prowadzi do stolika. Uff pierwszy punkt odhaczony, ten miły gość dziś na pewno nie popsuje oceny. :)

No to teraz jedzenie. Mam kupon dzięki któremu mogę trochę poszaleć więc zamawiam:
Panini e focaccia (koszyk włoskiego pieczywa z oliwami smakowymi) 8 zł
Tagliatelle con pollo e spinaci (Tagliatelle z kurczakiem, szpinakiem i suszonymi pomidorami w sosie z gorgonzoli)  32 zł
Quattro formaggi (Gorgonzola, camembert, parmezan, mozzarella, sos pomidorowy) 32 zł

Będzie wyżerka! :) Jeśli jedzenie będzie tak smakowało, jak urokliwe jest menu, to chyba znalazłem pierwszą restaurację, która dobije do dyszki w skali pyszności. :)

  • Panini e focaccia - cieplutkie, świeże bułeczki... Mniam. :) Do tego oliwy smakowe które smakują zupełnie inaczej, niż te kupowane w marketach. Mógłbym dostawać takie bułki na śniadanie każdego dnia!
  • Tagliatelle con pollo e spinaci - o Boże! Zawsze uważałem, że makaron to każdy głupi potrafi przyrządzić, ale zmieniam zdanie. Takiego makaronu chyba nigdy nie przyrządzę! Niebo w ustach, a ten sos...
  • Quattro formaggi - pizza... Jadłem już wiele i szczerze nie za bardzo przepadam za takimi na cienkich spodach, ale ta pizza jest pyszna. Sery mają intensywny smak i zapach, do tego sos pomidorowy, który nie tak jak to zazwyczaj bywa spływa po rękach, tylko jest w niewielkich ilościach nakapany po całym daniu, i wcale to nie jest minus, wręcz przeciwnie komponuje się on idealnie. Do tego zamiast sosu można skropić całą pizze oliwami smakowymi, które dopełniają dzieła zniszczenia w moich ustach. :)
Podsumowanie;
Heh i co tu dużo pisać. Wystrój urokliwy, obsługa miła, jedzenie wyśmienite, do tego z głośników dobiegająca włoska muzyka. Nigdy nie byłem we Włoszech, ale przynajmniej przez te półtorej godziny czułem się jakbym naprawdę siedział pod drzewkiem oliwnym na ryneczku w jednym z wielu cudownych miejscowości na Półwyspie Apenińskim.

Skala Pyszności(1-10)
Nareszcie z czystym sercem 10! Dzięki Paweł!

niedziela, 29 stycznia 2017

Logo

Witam wszystkich. Dzisiaj nietypowy wpis. Potrzebuję porady na temat mojego amatorskiego projektu loga. :) Oto co udało mi się stworzyć.


Z góry dziękuję wszystkim za opinie.

Skala Pyszności (1-10)
10!!! :)

czwartek, 26 stycznia 2017

Pizzeria Gusto - Sułowska 15

Tym razem coś dla mieszkańców obrzeży Poznania. Udaje się dzisiaj do Smochowic. Ten rejon miasta nie słynie z wielu restauracji. Mimo to, że jest tutaj dalej do najbliższego sklepu, marketu czy centra handlowego niż w centrum  miasta ma on także swoje plusy. Wiem dla niektórych jest to nie do pomyślenia, że najbliższy sklep może być oddalony od domu o 1 kilometr, ale uwierzcie mi to jeszcze nie jest koniec świata. :)

Ogromnym atutem tych rejonów (przynajmniej dla miłośników przyrody) jest obecność dwóch jezior Kierskiego i Strzeszyńskiego. Do tego drugiego - czyli mniejszego i mniej znanego można dotrzeć malowniczą drogą prowadzącą przez lasy. To chyba lepsze niż spacer zatłoczonymi ulicami centrum miasta, no chyba, że ktoś woli widok setek pędzących i trąbiących na siebie kierowców (trąbienie i zajeżdżanie innym drogi to chyba ulubione zajęcie poznańskich kierowców) :) albo uwielbia przepychać się pomiędzy tłumem przechodniów.

Nasza Pizzeria Gusto mieści się na ulicy Sułowskiej nieopodal marketu Chata Polska i kościoła. Lepszej lokalizacji nie mogli sobie wybrać. :) Żeby znaleźć nasza knajpę musiałem się trochę pomęczyć, gdyż mimo szyldu nie jest ona zbytnio widoczna. Jednak moje poszukiwania nie trwają długo. Docieram do troszkę staro wyglądającego drewnianego baraku. Jednak mimo, że jest on dosyć stary i nie sprawia wrażenia bardzo solidnego jest on naprawdę utrzymany w fajnym klimacie, a zapach unoszący się wkoło zachęca wszystkich do wejścia do środka.

Wnętrze jest także całe z drewna - robi to bardzo przytulne wrażenie. Na dodatek piec do pieczenia znajduje się przy samej ladzie, co dodatkowo wzmacnia wrażenia zapachowe. Za ladą krząta się miła Pani - widać, że nie cierpią na nadmiar pracowników, gdyż wszyscy uwijają się tam niczym mrówki na polowaniu. :)

Zamawiam:
Pizza o nazwie Capricosa - ser, szynka, pieczarki - wielkość 32 cm - 17,90 zł
Cena nie powala na kolana, ale okazuje się, że jeśli zamówisz na wynos każda pizza kosztuje tylko 14,90 zł. W tej formie to brzmi już dużo lepiej.

  • Capricosa - każdy na pewno w życiu zjadł nie jedna pizze. Ja też. Często były one smaczne i to nie jest trudne - wrzucasz furę dodatków i gotowe, ale dobre ciasto - to już rzadkość. Zazwyczaj gdy wychodzę z pizzerii na moim talerzu zostają końcówki ciasta - tutaj z miłą chęcią pożarłem wszystkie. :) Za to farsz - na takim cieście wszystko dobrze smakuje.

Podsumowując:
Ruch w Pizzerii Gusto może świadczyć tylko o tym, że jest więcej osób takich jak ja, którym ich pizze smakują. Może ceny nie są tutaj zbyt atrakcyjne, ale jeśli zamówisz sobie taką pizze przez telefon a potem sam ją odbierzesz - to nawet najdroższą pizze dostaniesz za jedyne 14,90 zł, a to już bardzo korzystna cena. 
Dlatego jeśli mieszkasz w Smochowicach i nie masz pomysłu na obiad, a samochód za oknem zaczyna tęsknić za Tobą to zachęcam do zamówienia pizzy przez telefon i odebrania jej osobiście. :)

Skala Pyszności (1-10)
Z miłą chęcią 7!

niedziela, 22 stycznia 2017

Manekin - Kwiatowa 3

"Kuj żelazo póki gorące." Więc od razu kolejny wpis. Tym razem udamy się w okolice niegdyś najbardziej zatłoczonej poznańskiej ulicy, czyli ul. Półwiejskiej. Jeszcze około 15 lat temu jeśli chciałeś kupić jakąś część garderoby najlepiej było się udać na tą właśnie ulicę. Jeśli pytałeś kogoś czy zna Poznań, a on odpowiadał, że wie gdzie leży Półwiejska, to nikt nie był zaskoczony. Jednak, żeby dotrzeć do naszej restauracji musimy odbić trochę od legendarnej ulicy w część trochę zaniedbaną i zapomnianą, czyli w ulicę Kwiatową. 

Początek nie jest najgorszy, gdyż w tej okolicy powstało kilka przynajmniej z zewnątrz interesujących knajp, jednakże tak jest tylko do skrzyżowania z ulicą Rybaki, bo tam zaczyna się inny świat. Wyremontowane kamienice zastępują stare, zaniedbane a posprzątane chodniki zamieniają się w istne pole minowe. Zabłąkany turysta może pomyśleć, że trafił do jakiejś równoległej rzeczywistości i jest świadkiem wojny pomiędzy ostatnimi skrawkami nie zabrudzonych chodników a psimi odchodami.

Jednak na ulicy Kwiatowej jest coś na co każdy przechodzień MUSI zwrócić uwagę. Jest to kolejka osób oczekujących na wolny stolik w restauracji Manekin. Nie ważne o której godzinie chciałoby się do niej dostać trzeba stać w kolejce po stolik. Wielu taka sytuacja może odstraszać, ale jeśli się głębiej zastanowić to musi być jakiś powód dlaczego 7 dni w tygodniu natkniemy się tam na kolejkę oczekujących na wejście do restauracji. Zazwyczaj trzeba czekać około 15-20 minut, no chyba, że akurat mamy wielkie szczęście, lub pecha. :)

Jest! Nareszcie! Udało mi się dostać do środka. Podchodzi do mnie młoda pani (wyglądająca jakby była w pracy przynajmniej od 48 godzin) i z wymuszonym uśmiechem prosi żeby pójść za nią do stolika. Nie zniechęca mnie to. Zajmuję miejsce w długim korytarzyku - może nie brzmi to zachęcająco, lecz ta miejscówka jest naprawdę stylowa, ogólnie wnętrze restauracji jest bardzo stylowo urządzone. Ci którzy zasiądą w "piwnicy" mogą obserwować krzątaninę kucharzy podczas przygotowywania posiłków.

Zamawiam:
Naleśnika wytrawnego: Kurczak, Gruszka, Lazur, Orzech włoski, Rukola, Sos 16,00 zł
Naleśnika wytrawnego: Indyk z batatem, Mozzarella, Sezam, Sos 16,50 zł
Ceny nie są wysokie, no chyba, że jeden naleśnik nie wystarczy mi żeby się najeść. Wtedy ceny już prezentowałyby się zupełnie inaczej.


  • Naleśnik z kurczakiem - biorę pierwszy kęs... Niech ta chwila trwa jak najdłużej! Połączenie sera lazur gruszki i kurczaka - niesamowity smak. Naprawdę czegoś takiego się nie spodziewałem. Po pierwszych kęsach musiałem sprawdzić czy nie pomyliłem się i nie zamówiłem naleśnika który kosztuję przynajmniej połowę mojej miesięcznej wypłaty. Całe szczęście w menu cały czas widnieje cena 16,00 zł
  • Naleśnik z indykiem - po takim początku nie mogę się doczekać następnego połączenia. Jednak po spróbowaniu okazuje się, że ten naleśnik nie jest tak wyśmienity jak jego poprzednik. Jest naprawdę bardzo smaczny, ale bez rewelacji. Bataty ciekawie uzupełniają smak, lecz całość jest troszkę za sucha a mozzarella - hmmm możliwe, że kucharz o niej zapomniał, bo nie zdołałem jej znaleźć.

Podsumowując:
Jeśli nie zraża Ciebie czekanie 20 minut przed restauracją, to zachęcam do ustawienia się w kolejce do Manekina. Można tutaj przeżyć naprawdę cudowną przygodę (jeśli wybierzesz akurat odpowiedniego naleśnika). Nie wszyscy jednak są takimi głodomorami jak ja i zapewniam Was, że jeden naleśnik w zupełności wystarczy do napełnienia brzucha w takim stopniu żeby nie trzeba było myśleć o deserze. :) Jeśli chodzi o obsługę to pozostawia ona sporo do życzenia, jednak dziewczyny starają się być miłe. :)

Skala Pyszności (1 - 10)
Niestety ten drugi naleśnik troszkę obniżył ocenę 9!

sobota, 21 stycznia 2017

ChiChi4U - Jana Pawła II 14

Witam po długiej przerwie. :) Do napisania kolejnego wpisu skusiło mnie pewne interesujące miejsce. Znajdujemy się na ulicy Jana Pawła II, a przynajmniej tak twierdzi oficjalna strona ChiChi4U. Szczerze mówiąc czemu budka która znajduje się na skrzyżowaniu ulic Berdychowo i Piotrowo ma adres ulicy która biegnie około 100 metrów od tego miejsca? Nie jestem w stanie  tego wytłumaczyć, ale jak to się mówi: "Na wszystko w tym kraju na pewno jest jakieś logiczne wytłumaczenie" :)

Okolica w której znajdujemy się jest zajęta praktycznie w całości przez budynki Politechniki Poznańskiej. Pełno samochodów na parkingach, mnóstwo zabieganych studentów z nosami w książkach nie zwracających uwagi na samochody jeżdżące po ulicy. Przecież są studentami Politechniki - czyli uważają się za święte krowy i to kierowcy powinny uważać na nich (nawet gdy przechodzą przez jezdnię w miejscu do tego nie przeznaczonym) a nie oni na samochody. Z tego totalnego chaosu na samym narożniku dostrzec można bardzo stylowo wyglądającą budkę. Już z daleko rzuca się nam w oczy nazwa knajpy "ChiChi4U".

Wchodzę do środka. Wnętrze nie jest zbyt przestronne. Jeden rząd krzeseł pod oknem i to wszystko. Zajmuję miejsce, rozbieram się (oczywiście nie do naga) :) bo w przeciwieństwie do zimna panującego na zewnątrz w środku jest naprawdę bardzo ciepło. Podchodzę do lady i od razu słyszę wesołe dzień dobry dochodzące z ust młodej i uśmiechniętej dziewczyny. Menu nie jest może zbyt obszerne, ale mi to nie przeszkadza, już wiem, że nikt i nic nie przekona mnie do zamówienia czegoś innego niż Cheesburger. 

Zamawiam:
Cheesburger (200 g 100% wołowiny, ser cheddar, ogórek szwedzki, czerwona cebula, musztarda, ketchup) - 13 zł
Frytki belgijskie + Nuggetsy + sos (250 g frytek, nuggetsy 6 sztuk) - 10 zł
Ceny są bardzo korzystne, oby też miały sporo walorów smakowych.

  • Cheesburger - to jest to za co kocham takie jedzenie! Nie spalona wołowina, na dodatek smakująca jak prawdziwa wołowina, a nie tak jak to coś co dodają do kanapek w McDonaldzie.
  • Frytki belgijskie - jeśli do tej pory myślałem, że wiem jak smakują prawdziwe frytki, to byłem w błędzie! Cudo, nawet jak trochę ostygły dało się je bez problemu jeść.
  • Nuggetsy - nie jestem fanem takiego jedzenia, no i po zjedzeniu tej porcji nie przekonam się do Nuggetsów na pewno.

Podsumowując:
ChiChi4U na pewno zachęca klientów wyglądem, do tego naprawdę miła obsługa sprawi, że pobyt w tej knajpie będzie naprawdę miły. Jeśli chodzi o jedzenie to Cheesburger, którego pałaszowałem był naprawdę wyśmienity, jeśli dodamy do tego prawdziwe frytki (nie takie które po 2 minutach stają się gumowe, a zjedzenie ich w takim stanie prawie za każdym razem kończy się dłuższym posiedzeniem w toalecie) i bardzo przystępne ceny - to możemy spokojnie polecać to miejsce każdemu kto lubi taki rodzaj jedzenia.

Skala Pyszności (1 - 10)
Sam jestem w szoku ale z miłą chęcią daję 8!

wtorek, 31 maja 2016

Pyrabar - Strzelecka 13

Od dzieciństwa twierdziłem, że obiad bez ziemniaków, to nie jest obiad. Dlatego dzisiaj obiad zjem w barze, który praktycznie w każdym daniu w swoim menu ma ziemniaki, a uszczegóławiając są to poznańskie „PYRY”.

Jesteśmy na w miarę zadbanej i częściowo odnowionej ulicy w pobliżu Starego Rynku. Na tejże ulicy znajduje się galeria handlowa Kupiec Poznański, ale także dość mały, lecz przyjemny park o dziwnej nazwie „Zielone ogródki imienia Zbigniewa Zakrzewskiego” (i nie chodzi tutaj o byłego piłkarza Lecha Poznań) - nie mam pojęcia, dlaczego słowo „ogródki” jest tutaj użyte w nazwie i to w liczbie mnogiej, ale jak wszystko w naszym kraju, ma to na pewno swoje logiczne wytłumaczenie. :)

Niestety wejście do naszej knajpy jest bardzo słabo widoczne. Po wejściu do środka ukazuje się nam (o ile wnętrze nie jest tak zatłoczone, że trudno cokolwiek dostrzec) ładne, urządzone z pomysłem wnętrze. Pierwsze na co zwróciłem uwagę, to krzesła które są pomalowane na różne kolory (biały, czerwony i czarny). Na ścianach wiszą plakaty, niczym z PRL-u, ukazujące tytułową PYRĘ.

Zamawiam:
Pyry z bzikiem („Pyra z pieca w towarzystwie smakowitego twarożku z czerwoną cebulką, szczypiorkiem i odrobiną masła”) - 14,00 zł
Pomylone gary - zapiekanka - („Ziemniaczane talarki w sosie bolońskim z mięsem mielonym, białą cebulką i pomidorami, przyprószone mozzarellą”) - 16,00 zł
Kompot - 3,00 zł
Tak to nie pomyłka zamawiam dwie porcje obiadowe, mimo, że Pani kelnerka nie chciała w to uwierzyć, tłumacząc, że są to naprawdę duże porcje. Wiem, że nie wyglądam na takiego, który dużo je, ale mój brzuszek podpowiadał mi, że dzisiaj jedną porcją się nie naje. :)

Po złożeniu zamówienia Pani wręczyła mi wielkiego ziemniaka z wbitą tabliczką z numerkiem zamówienia... Według mnie jest to naprawdę ciekawy pomysł - stolik z wielką pyrą na środku wygląda naprawdę okazale. :)

  • Pyry z bzikiem - możliwe, ze ktoś zapomniał o moich pyrach, bo niektóre były dosłownie spalone, ale za to twarożek był bardzo dobry.
  • Pomylone gary - nie wiem, skąd kucharz wziął to mięso, ale chyba nie z dobrego mięsnego sklepu... Nie chce się chwalić, ale myślę, że jestem w stanie w 45 minut (bo taki był czas oczekiwania) przyrządzić dwa razy lepszą zapiekankę ziemniaczaną niż ta, którą tutaj dostałem...
  • Kompot - gdyby tak jak smakował mi kompot smakowała reszta posiłku, to w skali pyszności byłaby dycha!!!


Podsumowując:
Jeśli ktoś lubi ziemniaki, to na pewno znajdzie tutaj coś odpowiedniego dla siebie i to w bardzo korzystnej cenie. Do minusów należy na pewno fakt, że wielkość porcji nie rzuca na kolana, ale także walory smakowe jedzenia mocno mnie rozczarowały, oczywiście oprócz kompociku. :)
Jednakże do plusów należy wygląd baru oraz sympatyczna obsługa. :)

Skala Pyszności (1-10)
Wygląd i Kompot ratują sytuację! 6

środa, 17 lutego 2016

Gospoda Poznańska - Stary Rynek 82

Po raz kolejny gościmy na poznańskim Starym Rynku. Tym razem odwiedzimy restaurację, o której odwiedzeniu myślałem od jakiegoś już czasu. Moją uwagę przykuwał wygląd knajpy. Z zewnątrz, już z daleka widoczne jest charakterystyczne logo z poznańskimi koziołkami. Po przekroczeniu progu Gospody musimy przejść przez drzwi wahadłowe rodem z Dzikiego Zachodu.

W środku witają nas duże obrazy przedstawiające czarno-biały Poznań z dawnych czasów oraz obecnie. Wnętrze jest bardzo klimatyczne. Przyciągają uwagę przede wszystkim ceglane filary oraz wyłożona deskami podłoga. Na dodatek, jeśli zabraknie miejsc na parterze, możemy udać się na piętro. Po wejściu do środka byłem naprawdę oczarowany. W głowie słyszałem głos, mówiący: "Czad!!!". :)

Zajmuję miejsce przy chyba trochę za małym stoliku, ale na tym etapie nie zwracam uwagi na taki szczegół. Po chwili znienacka napada na mnie kelnerka i rzuca na mój stolik menu... To nie żart - przebiegła koło stolika, wychyliła się przez barierkę oddzielającą taras od przejścia do kuchni i rzuciła mi na stolik menu, po czym bez słowa pobiegła dalej. Karta dań wygląda bardzo ciekawie. Nie dość, że na każdej stronie jest wstawka z widokiem miasta, to do tego typowe poznańskie nazwy niektórych dań. W mig zapomniałem o kelnerce-duchu. :)

Zamawiam:
Polędwiczka ze świni wielkopolskiej - 31,00 zł
Moje danie to - i tu cytat z oryginalnego menu - "Grillowana w plastrach aromatycznego boczku polędwiczka wieprzowa podana z pyrami w łupinach z gzikiem oraz sałatką ze świeżych warzyw".
Czy to nie brzmi pięknie? :)

  • Polędwiczki w boczku - naprawdę bardzo smaczne, mimo tego, że boczek wyglądał jak z taniego supermarketu, do tego był jeden duży minus - polędwiczki były chłodne...
  • Pyry w łupinach - nie wiem, czy zabrakło komuś prądu czy gazu, ale ziemniaki były po prostu zimne!!!
  • Gzik - to, że gzik był zimny, to akurat jego atut, :) - bez żadnych zastrzeżeń.
  • Sałatka ze świeżych warzyw - nie wiem, co autor miał na myśli, ale ja tam świeżych warzyw nie wiedziałem, no chyba, że chodziło o świeżo wyjęte z lodówki, a do tego co, to za sztuka połamać trochę sałaty i dać na czubek jej góry kleksa ze śmietany 18%...
Podsumowując:
Restauracja z zewnątrz, jak i wewnątrz wygląda naprawdę bardzo intrygująco, jedzenie nie jest złe, ale właściciel powinien pamiętać o płaceniu rachunków w terminie - może wtedy będą podawać ciepłe posiłki, natomiast jeśli chodzi o obsługę... Powiem w skrócie: przez cały pobyt w Poznańskiej Gospodzie nie usłyszałem od Pani kelnerki ani jednego słowa proszę...

Skala Pyszności (1-10)
Niestety tylko 6!