Idąc ulicą Taczaka, nasz wzrok może przykuć wiele rzeczy. Są to np. psie odchody na chodniku, a także żule chowający się po bramach. Czasem na horyzoncie dostrzeżemy jakiś kolorowy szyld.
Nikt praktycznie nie zwraca uwagi na małą knajpkę z wymalowanymi białymi farbami rybami na szybach. Jeśli już ktokolwiek odważy się zajrzeć do środka, przywita go schludny, lecz zupełnie nie kojarzący się z rybami (na co częściowo nastawia nas nazwa) ekwipunek "knajpy". Pierwszą rzeczą która przykuje wzrok każdego zbłąkanego jegomościa jest toaleta... Pomalowana na wzór londyńskiej budki telefonicznej - robi fajne wrażenie, :) lecz nie po to chyba tu przyszliśmy. :)
Dopiero po podejściu do lady usłyszymy, jakby wymuszone, "Dzień dobry" od Pani, która na pewno
swoją miną nie zachęca do podejścia.
Zamawiam zestaw z dorszem (ryba, frytki, surówka). Cena jest całkiem znośna - 17 zł. Obiad podawany jest na papierowych talerzykach, jednakże są one po pierwsze dużych rozmiarów, a po drugie są one naprawdę ładne. Do tego na widok tak podanego obiadu nawet tak sceptycznie nastawiony gość jak ja zaczyna się lekko uśmiechać.
- Ryba - pierwsza klasa, może trochę za dużo panierki, ale jest ona naprawdę smaczna.
- Frytki - wreszcie nie są to cienkie, gumowe niedające się jeść frytki (jak np. w McDonaldzie czy KFC) - nie ma to jak gruba, niespalona frytka. :)
- Surówka - ciężko mi ocenić z czego ona była, ale tak jak prawie wszystko na moim talerzu wizualnie, a przede wszystkim smakowo naprawdę pierwsza klasa.
- Sos - nie ma wielkiego wyboru, ja zamówiłem koperkowy, który o dziwo naprawdę smakował jak sos koperkowy.
Ostatnim składnikiem zestawu była "papka" z groszku... Był to jedyny element obiadu, który nie był smaczny. Zmiksowany groszek podawany na ciepło to, przynajmniej dla mnie, nie był dobry pomysł.
Podsumowując:
Knajpa może wizualnie nie zachęca gości do odwiedzin, ale wszytko nadrabia naprawdę smacznym i do tego estetycznie podanym jedzeniem.
Skala Pyszności (1-10)
Z czystym sumieniem daję ocenę 7!
Mnie wystrój nawiązujący do kraju pochodzenia potrawy Fish and chips się podobał ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis,duża dawka humoru i ciekawych spostrzeżeń - czekam na więceeeej ;-)
Jeszcze tam nie byłam, ale zachęcasz, więc przy okazji się wybiorę :) swoją drogą wpis bardzo fajny, zwłaszcza wzmianka o psich odchodach ;) Czekam na kolejne wpisy :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie co do samej ryby - jak duże kawałki są serwowane? Czy zamówionym zestawem można się "najeść"? ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcający wpis - dzięki! :)
Ryba nie jest podawana tak jak w większości restauracji. Jest zrolowana i opanierowana o długości mniej więcej dłoni, więc większość ludzi powinna się najeść. :P
Usuń