wtorek, 31 maja 2016

Pyrabar - Strzelecka 13

Od dzieciństwa twierdziłem, że obiad bez ziemniaków, to nie jest obiad. Dlatego dzisiaj obiad zjem w barze, który praktycznie w każdym daniu w swoim menu ma ziemniaki, a uszczegóławiając są to poznańskie „PYRY”.

Jesteśmy na w miarę zadbanej i częściowo odnowionej ulicy w pobliżu Starego Rynku. Na tejże ulicy znajduje się galeria handlowa Kupiec Poznański, ale także dość mały, lecz przyjemny park o dziwnej nazwie „Zielone ogródki imienia Zbigniewa Zakrzewskiego” (i nie chodzi tutaj o byłego piłkarza Lecha Poznań) - nie mam pojęcia, dlaczego słowo „ogródki” jest tutaj użyte w nazwie i to w liczbie mnogiej, ale jak wszystko w naszym kraju, ma to na pewno swoje logiczne wytłumaczenie. :)

Niestety wejście do naszej knajpy jest bardzo słabo widoczne. Po wejściu do środka ukazuje się nam (o ile wnętrze nie jest tak zatłoczone, że trudno cokolwiek dostrzec) ładne, urządzone z pomysłem wnętrze. Pierwsze na co zwróciłem uwagę, to krzesła które są pomalowane na różne kolory (biały, czerwony i czarny). Na ścianach wiszą plakaty, niczym z PRL-u, ukazujące tytułową PYRĘ.

Zamawiam:
Pyry z bzikiem („Pyra z pieca w towarzystwie smakowitego twarożku z czerwoną cebulką, szczypiorkiem i odrobiną masła”) - 14,00 zł
Pomylone gary - zapiekanka - („Ziemniaczane talarki w sosie bolońskim z mięsem mielonym, białą cebulką i pomidorami, przyprószone mozzarellą”) - 16,00 zł
Kompot - 3,00 zł
Tak to nie pomyłka zamawiam dwie porcje obiadowe, mimo, że Pani kelnerka nie chciała w to uwierzyć, tłumacząc, że są to naprawdę duże porcje. Wiem, że nie wyglądam na takiego, który dużo je, ale mój brzuszek podpowiadał mi, że dzisiaj jedną porcją się nie naje. :)

Po złożeniu zamówienia Pani wręczyła mi wielkiego ziemniaka z wbitą tabliczką z numerkiem zamówienia... Według mnie jest to naprawdę ciekawy pomysł - stolik z wielką pyrą na środku wygląda naprawdę okazale. :)

  • Pyry z bzikiem - możliwe, ze ktoś zapomniał o moich pyrach, bo niektóre były dosłownie spalone, ale za to twarożek był bardzo dobry.
  • Pomylone gary - nie wiem, skąd kucharz wziął to mięso, ale chyba nie z dobrego mięsnego sklepu... Nie chce się chwalić, ale myślę, że jestem w stanie w 45 minut (bo taki był czas oczekiwania) przyrządzić dwa razy lepszą zapiekankę ziemniaczaną niż ta, którą tutaj dostałem...
  • Kompot - gdyby tak jak smakował mi kompot smakowała reszta posiłku, to w skali pyszności byłaby dycha!!!


Podsumowując:
Jeśli ktoś lubi ziemniaki, to na pewno znajdzie tutaj coś odpowiedniego dla siebie i to w bardzo korzystnej cenie. Do minusów należy na pewno fakt, że wielkość porcji nie rzuca na kolana, ale także walory smakowe jedzenia mocno mnie rozczarowały, oczywiście oprócz kompociku. :)
Jednakże do plusów należy wygląd baru oraz sympatyczna obsługa. :)

Skala Pyszności (1-10)
Wygląd i Kompot ratują sytuację! 6