środa, 17 lutego 2016

Gospoda Poznańska - Stary Rynek 82

Po raz kolejny gościmy na poznańskim Starym Rynku. Tym razem odwiedzimy restaurację, o której odwiedzeniu myślałem od jakiegoś już czasu. Moją uwagę przykuwał wygląd knajpy. Z zewnątrz, już z daleka widoczne jest charakterystyczne logo z poznańskimi koziołkami. Po przekroczeniu progu Gospody musimy przejść przez drzwi wahadłowe rodem z Dzikiego Zachodu.

W środku witają nas duże obrazy przedstawiające czarno-biały Poznań z dawnych czasów oraz obecnie. Wnętrze jest bardzo klimatyczne. Przyciągają uwagę przede wszystkim ceglane filary oraz wyłożona deskami podłoga. Na dodatek, jeśli zabraknie miejsc na parterze, możemy udać się na piętro. Po wejściu do środka byłem naprawdę oczarowany. W głowie słyszałem głos, mówiący: "Czad!!!". :)

Zajmuję miejsce przy chyba trochę za małym stoliku, ale na tym etapie nie zwracam uwagi na taki szczegół. Po chwili znienacka napada na mnie kelnerka i rzuca na mój stolik menu... To nie żart - przebiegła koło stolika, wychyliła się przez barierkę oddzielającą taras od przejścia do kuchni i rzuciła mi na stolik menu, po czym bez słowa pobiegła dalej. Karta dań wygląda bardzo ciekawie. Nie dość, że na każdej stronie jest wstawka z widokiem miasta, to do tego typowe poznańskie nazwy niektórych dań. W mig zapomniałem o kelnerce-duchu. :)

Zamawiam:
Polędwiczka ze świni wielkopolskiej - 31,00 zł
Moje danie to - i tu cytat z oryginalnego menu - "Grillowana w plastrach aromatycznego boczku polędwiczka wieprzowa podana z pyrami w łupinach z gzikiem oraz sałatką ze świeżych warzyw".
Czy to nie brzmi pięknie? :)

  • Polędwiczki w boczku - naprawdę bardzo smaczne, mimo tego, że boczek wyglądał jak z taniego supermarketu, do tego był jeden duży minus - polędwiczki były chłodne...
  • Pyry w łupinach - nie wiem, czy zabrakło komuś prądu czy gazu, ale ziemniaki były po prostu zimne!!!
  • Gzik - to, że gzik był zimny, to akurat jego atut, :) - bez żadnych zastrzeżeń.
  • Sałatka ze świeżych warzyw - nie wiem, co autor miał na myśli, ale ja tam świeżych warzyw nie wiedziałem, no chyba, że chodziło o świeżo wyjęte z lodówki, a do tego co, to za sztuka połamać trochę sałaty i dać na czubek jej góry kleksa ze śmietany 18%...
Podsumowując:
Restauracja z zewnątrz, jak i wewnątrz wygląda naprawdę bardzo intrygująco, jedzenie nie jest złe, ale właściciel powinien pamiętać o płaceniu rachunków w terminie - może wtedy będą podawać ciepłe posiłki, natomiast jeśli chodzi o obsługę... Powiem w skrócie: przez cały pobyt w Poznańskiej Gospodzie nie usłyszałem od Pani kelnerki ani jednego słowa proszę...

Skala Pyszności (1-10)
Niestety tylko 6!

poniedziałek, 1 lutego 2016

Pyšná Chalupa - Stary Rynek 68

Wreszcie znajdujemy się w części miasta wartej uwagi. Stary Rynek! Ładne stylowe kamienice otoczone "kocimi łbami". Każdy przybysz, który zawita do stolicy Wielkopolski powinien zajrzeć chociaż na chwilę na poznański rynek. Spacerując w tym rejonie miasta, natkniemy się na liczne restauracje i puby z ogródkami piwnymi. Nasza "knajpa" znajduje się dokładnie przy zbiegu ulic Szkolnej i Paderewskiego.

Patrząc z ulicy wygląda ona na czystą i zadbaną, lecz zupełnie niezwiązaną z Czechami (na co wskazuje nam nazwa). Po wejściu do środka urzeknie chyba każdego drewniany taras zajmujący mniej więcej połowę sali. Robi bardzo fajne wrażenie. Do tego stylowe stoliki i krzesła przypominające minifotele. :) Jednak jak to mówią: "diabeł tkwi w szczegółach" - po zajęciu miejsca razi (na pewno większość klientów) prowizoryczna cerata na środku stolika, która wygląda jakby nigdy w życiu nie poznała, co to woda... 

Podchodzi do nas bardzo miła, młoda kelnerka. :) Zaczynam zapominać o tym czymś na styl obrusu na stoliku. Podaje mi menu. Naprawdę ładne etui, ale po otwarciu zaczynają wypadać z niego poszczególne kartki, które kiedyś zalaminowane zaczynają walczyć o własne prawa wyborcze...

Zamawiam żurek w chlebie - 14.90 zł, a na drugie danie:
knedliki z gulaszem - 22. 90 zł. 
Ceny, jak na lokalizację, są całkiem przystępne.

  • Żurek w chlebie - coś cudownego! Takiego żurku nigdy jeszcze nie jadłem! Idealnie doprawiony, do tego w środku pływają kawałki białej kiełbasy i połówka jajka na twardo. W czasie pałaszowania zupy zapominam o wszystkich niedogodnościach.
  • Knedliki - w menu jest wzmianka, że kucharze robią je na miejscu. Nie wiem, jak powinny smakować prawdziwe knedliki, ale jestem w stanie uwierzyć, że tak jak te, które leżą na moim talerzu. :)
  • Gulasz - jakby to powiedzieć... Prawdziwy gulasz powinien być ostry, ale jeśli po zjedzeniu całego posiłku na moim talerzu zostaje mały kopiec kulek pieprzu (składający się z około 20 kulek), to wydaje mi się, że ktoś troszkę przesadził.
  • Ogórek kiszony - w smaku przypominały mi ogórki robione przez moją babcię. :)
Podsumowując:
Restauracja naprawdę sprawia bardzo dobre wrażenie, ale jeśli przyjrzymy się bliżej niestety dostrzeżemy rażące uchybienia w estetyce. Może ktoś pomyśleć, że są to szczegóły niewarte uwagi, ale niestety muszą się one odbić na całościowej ocenie. Jeśli chodzi o jedzenie, to dla takiego żurku można tam przychodzić co dziennie. :)

Skala Pyszności (1-10)
Taras i żur podbijają ocenę. 8!