Po raz kolejny gościmy na poznańskim Starym Rynku. Tym razem odwiedzimy restaurację, o której odwiedzeniu myślałem od jakiegoś już czasu. Moją uwagę przykuwał wygląd knajpy. Z zewnątrz, już z daleka widoczne jest charakterystyczne logo z poznańskimi koziołkami. Po przekroczeniu progu Gospody musimy przejść przez drzwi wahadłowe rodem z Dzikiego Zachodu.
W środku witają nas duże obrazy przedstawiające czarno-biały Poznań z dawnych czasów oraz obecnie. Wnętrze jest bardzo klimatyczne. Przyciągają uwagę przede wszystkim ceglane filary oraz wyłożona deskami podłoga. Na dodatek, jeśli zabraknie miejsc na parterze, możemy udać się na piętro. Po wejściu do środka byłem naprawdę oczarowany. W głowie słyszałem głos, mówiący: "Czad!!!". :)
Zajmuję miejsce przy chyba trochę za małym stoliku, ale na tym etapie nie zwracam uwagi na taki szczegół. Po chwili znienacka napada na mnie kelnerka i rzuca na mój stolik menu... To nie żart - przebiegła koło stolika, wychyliła się przez barierkę oddzielającą taras od przejścia do kuchni i rzuciła mi na stolik menu, po czym bez słowa pobiegła dalej. Karta dań wygląda bardzo ciekawie. Nie dość, że na każdej stronie jest wstawka z widokiem miasta, to do tego typowe poznańskie nazwy niektórych dań. W mig zapomniałem o kelnerce-duchu. :)
Zamawiam:
Polędwiczka ze świni wielkopolskiej - 31,00 zł
Moje danie to - i tu cytat z oryginalnego menu - "Grillowana w plastrach aromatycznego boczku polędwiczka wieprzowa podana z pyrami w łupinach z gzikiem oraz sałatką ze świeżych warzyw".
Czy to nie brzmi pięknie? :)
- Polędwiczki w boczku - naprawdę bardzo smaczne, mimo tego, że boczek wyglądał jak z taniego supermarketu, do tego był jeden duży minus - polędwiczki były chłodne...
- Pyry w łupinach - nie wiem, czy zabrakło komuś prądu czy gazu, ale ziemniaki były po prostu zimne!!!
- Gzik - to, że gzik był zimny, to akurat jego atut, :) - bez żadnych zastrzeżeń.
- Sałatka ze świeżych warzyw - nie wiem, co autor miał na myśli, ale ja tam świeżych warzyw nie wiedziałem, no chyba, że chodziło o świeżo wyjęte z lodówki, a do tego co, to za sztuka połamać trochę sałaty i dać na czubek jej góry kleksa ze śmietany 18%...
Podsumowując:
Restauracja z zewnątrz, jak i wewnątrz wygląda naprawdę bardzo intrygująco, jedzenie nie jest złe, ale właściciel powinien pamiętać o płaceniu rachunków w terminie - może wtedy będą podawać ciepłe posiłki, natomiast jeśli chodzi o obsługę... Powiem w skrócie: przez cały pobyt w Poznańskiej Gospodzie nie usłyszałem od Pani kelnerki ani jednego słowa proszę...
Skala Pyszności (1-10)
Niestety tylko 6!